sobota, 28 kwietnia 2018

"Projekt rozety" papier, relief, 30x30cm


"Jazz James Bond" Koncert muzyki filmowej dotyczącej filmów z  agentem 007 w wykonaniu młodych muzyków. !4. 04. 2018 r. godz. 19 00; Ośrodek Kultury w Pobiedziskach

Hubert i Jan van Eyck "Ołtarz Gandawski", 1424-1432r., olej na desce, Gandawa, Katedra Św.Bawona

Hubert i Jan van Eyck "Ołtarz Gandawski"

To akurat część  wielkiego poliptyku  braci van Eyck wykonanego przez wiele lat w okresie pre renesansowym. Dotyczy sceny zwiastowania i łączy iluzje przestrzeni z rzeczywistą przestrzennością ram drewnianych. To oczywiście mistrzowskie artystycznie przedstawienie dotyczące tematu biblijnego, sakralnego wykonanego w technice laserunkowo impastowej- olejnej, stworzonej przez tych geniuszy i dalej kontynuowanej przez wieki aż do częściowego upadku w wieku XX. Albowiem nikt już praktycznie nie laseruuje cieni w obrazach, by uzyskać niepowtarzany efekt ich zwiewności, co wiązało się z długotrwałym procesem malowania, a często efekt był niezauważalny przez laika. 
To też sposób przedstawiania postaci czy jakiegoko0lwiek tematu jako odrealnione i naśladowcze a z drugiej strony pozorujące rzeźbiarskie realizacje, jakby kamienne, ale w iluzji przestrzeni. Ten sposób był obecny również w renesansie jako cichy przejaw wojny między rzeźbą jako rzeczywistą przestrzennością a malarstwem jako iluzją przestrzeni. Ale najważniejsze w tym przedstawieniu ołtarzowym jest to że połączono w scenie pustej w środku- bez postaci ramę drewnianą rzeczywista- cieniem rzuconym w głąb z przedstawioną w iluzji przestrzenią.
To jakby powiedzieć w XV wieku, już większość z istoty o tych dwóch jakościach: rzeczywistej przestrzenności i iluzji przestrzeni,  przewidując co będzie się działo w wieku XX- w okresie istnienia kubizmu syntetycznego, asamblażu  i dalej gotowego przedmiotu- gdy obiekt oddzielił się od płaszczyzny obrazu. 
Na początku malowania wydaje się, że namalowanie czegoś tak jak w naturze jest jedynym zajęciem i osiągnięciem.  Po wielu latach gdy wykrystalizowuje się i świadomość plastyczna i gust i widzenie zjawisk ponadczasowe, oraz energia twórcza, okazuje się że to nie wystarcza. Że chodzi o coś jeszcze ale wyrażone środkami czysto plastycznymi (to w przypadku operowania plastyką czyli wizualnością). W tej pracy to połączenie rzeczywistego przestrzennie z iluzja stanowi punkt wyjścia do zobaczenia sceny w środku- pustej z oknem jakby zapisem współczesności dla twórców ołtarza a zarazem ponadczasowości w wymiarze poetyckiego sacrum.  Sztuka jest wieczna poprzez Formę.
 

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Życie jest jak sen

„Śpij kolego” to tytuł polskiej starej daty pieśni żołnierskiej poświęconej poległym żołnierzom. I jakoś łączy się to z neoplatońską ideą według której śmierć jest zaśnięciem do innego, lepszego życia- tam. Nie alogicznie- nagrobki renesansowe były takimi przedstawieniami, gdzie zwykle rzeczywiście postać zmarłego zasypiała. Leżała asymetrycznie i może kontrapostowo na jednym z boków. A logicznie rzecz ujmując i historycznie, po renesansowych ujęciach w kontrze do zastanego, zaczęto później barokowo straszyć śmiercią umieszczając w utworach poświęconych śmierci i doczesności trupie czaszki, kostuchy rozkładające się rośliny itd. Stosowano też szereg ekstremalnych, dziwnych, ekspresyjnych zabiegów we wszystkich dziedzinach wizualnych: od malarstwa do rzeźby, od ubioru do rozwiązań ogrodowych i architektonicznych. To wszystko zgodnie z przeświadczeniem że Forma jest Treścią. To Forma (zmysłowo odbieralne cechy dzieła) miała zasłonić przykry i nieubłagany prymat Nicości i śmierci. Przerost formy (czyli tu kształtu) nad Treścią realizowano raczej tylko w rzeźbie i kompozycjach przestrzennych.
Życie jest jak sen. I o ile przetrwały idee klasyczne w posługiwaniu się zjawiskami piękna, prawdy i dobra oraz pojęciami Bóg, honor, ojczyzna to sen od zawsze był wytchnieniem od życiowego, realnego w stronę nierealnego, magicznego, może astralnego. Ciągle na nowo budzimy się więc. Czyli trzeźwiejemy czy zasypiamy?
Projekt rozety, papier 30x30cm, papier

niedziela, 22 kwietnia 2018

Włodzimierz Trawiński, "Pejzaż miejski ze stolikiem" tempera, 70x100cm, 
2006 r.

Intuicja i niedostępne sensy oraz filmy Kieślowskiego

Dawne to czasy dziecięce gdy słowo szlafrok kojarzyło się może wizualnie z obrazem kobietki poruszającej się w tą i z powrotem szlochającej w długiej sukni koniecznie w pokoju z meblami. Te same to czasy gdy Mama może opowiadała o psach że potrafią „instynktownie wiedzieć” kiedy wraca do domu jego pan nawet po długim czasie.
Późniejsze to czasy, gdy okazało się, że o wielkości reżysera Kieślowskiego stanowi też to, że oprócz zastosowania czysto plastycznych zabiegów np. wykonania całego filmu w bielach („Białego”- tego współczesnego tragicznego „Poskromienia Złośnicy”) z trylogii odpowiadającej kolorystyce francuskiej flagi, w jego filmach pojawiają się postaci które nie maja prawa się pojawić według tego co wiadomo oficjalnie, prywatnie, werbalnie. Jakby istniała w Nas energia czy rodzaj kierującej nas siły- ale nie tej potężnej sumy instynktów do których mamy dostęp i możemy się z nimi mocować- ale tej której nie jesteśmy świadomi i ulokowanej w Nieświadomości. Tak nieświadomi jak świadomi byli Romantycy odkrywając to Nieświadome.
A na czym to polega? Rozstajesz się w kimś do którego się przyzwyczaiłeś i uzależniłeś, tak samo jak znieczuliłeś sobie życie tym związkiem, drugim, innym. Nie załatwiłeś z Nim wszystkich spraw. Wychodzisz po pewnym czasie
na ulice i spotykasz Go za rogiem jak przechodzi albo sam albo z „nowym”.
Przypadek może? Zranienie wisi w powietrzu a szloch może być stłumiony ale pewnie nie na długo. Spotykasz go potem dopiero po latach jak już dawno Twoje zranienie zostało zaleczone i znieczulone, zracjonalizowane, zrelatywizowane itd. Teraz już przypadkowo jak się wydaje. Co tam się dzieje w tej Nieświadomości?

czwartek, 19 kwietnia 2018

Należy odróżniać
 

Należy odróżnić stłumionego wrażliwca i neurotyka, który jakby ma mało empatii, od udającego ją psychopaty, który robi to, by zmanipulować innych, coraz to kolejnych z grupy ofiar pojawiających się dzięki różnorodności. A wśród psychopatów tego pierwotnego, od dającego się wyleczyć psychiatrycznie.

Należy rozróżnić wyjątkowość rzeczywistą wynikającą ze zdolności, uporu, pracy, talentu od udającej, wynikającej z relatywizmu postmodernistycznego co to powoduje że w imię tolerancji bezkrytycznej, każdy jest tak samo wybitny, ale najbardziej ten, co ma najwięcej bezwzględnej pychy podbitej biologiczna siła pozorną.

Jak i pokornego mistrza osadzonego w świadomości skończoności w tym świecie doczesnym, od pozornego udającego doskonałość i z garbem przerostów ego.

Należy rózróżnić piękno wynikające z porządku i połączenia wielu elementów w całość, która jest niepowtarzalna, niuansowa, osobliwa i wobec natury co to chaosem jest, od nakładania na wyjątkowe emocje przeciętnych i nawet kiczowatych przejawów.

Należy rozróżnić wreszcie co warto w zamęcie przemijania i braku trwałości.

Nie należy się objadać i ulegać za bardzo i też pewnie całości brać tak poważnie wobec tego, że przelotem tu jesteśmy. A mimo ciężkiego żywota i lęku przed nieznanym, cierpieniem i nicością, jest to piękny świat.

środa, 18 kwietnia 2018

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Łapać wiatr”

Nie mówi do siebie „wiej wietrze wiej mocno” z jednej strony i nie myśli równocześnie„łap płatki róż” z drugiej młody małżonek i miłośnik roślin już nawet nie ekolog współczesny, a raczej tylko po biologii. Co mieszka z żoną w małym mieście. Bo wie, że to sprzeczność jest nie do pogodzenia, większa dużo niż marzenia zamieszkania w dużym mieście, bez własnego mieszkania i z możliwością zbieractwa okazów roślinnych rzadkich, co kiedyś w zielnikach umieszczały młode dziewczyny na wydaniu, lub nauczyciele w szkołach na prowincji. Choć panuje nagminnie jedność przeciwieństw- no wiadomo w strukturach sprzeczności- to jednak co stworzy się z tego rodzaju zestawów, to poza naszą wola niejako jest.
I gdy jakiś młody filozof, co myśli że już wszystko pojął i życie ma dla niego ostanie dno zwyczajnego bytowania, a nie na przykład w chorobie jakiejś lub losowym okrucieństwie czy nieszczęściu, upaja się głębią stwierdzenia że „życie jest łapaniem wiatru”- co oznacza brak trwałości poza trwałą ciągle zmianą i zarazem przemijanie przykre, akceptacja tego, czego nie można zmienić jawi się jako ostateczny osąd i zrozumienie istoty.
A jak połączyć potrzebę intensyfikacji emocji, czy potrzebę rozwoju w daną stronę z życzeniami pozytywnych osiągnięć za wszelką cenę, to męska medytacyjność i wyciszenie, razem z racjonalizacją i obiektywizacją jest metodą na przetrwanie i uratowanie siebie. 
A ścieżki żwirowe w Ogrodzie Botanicznym miasta puste obecnie, wobec wirtualności i zakazu zrywania liści w tym miejscu.

niedziela, 15 kwietnia 2018

Zatarcie kształtów bryły w otoczeniu, wys 30 cm, papier, 2016r.

piątek, 13 kwietnia 2018



Litera H, performance, fotografia, 2017 r.

czwartek, 12 kwietnia 2018

Rzędowość elementów w układzie góra-dół, z dużą ilością przypadkowości; brak powiązania przedmiotów według klucza, podobieństwo walców, płaszczyzn, prostopadłościanów ale za małe w stosunku do reszty dla harmonii kompozycji.

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Jan van Eyck "Madonna Luccao" 1437r., Frankfurt Stadelch Kunstinstituts

Jan van Eyck "Madonna Luccao"
 
Malarstwo koloru z czerwienią draperii sukni Madonny uzupełnionej o widok deseniu dywanu razem ze szczegółami pozostałego otoczenia w ciasnej przestrzeni architektury stanowi tylko ramę do tego, aby przedstawić zaakcentowaną wizualnie scenę relacji tej postaci z Dzieciątkiem Jezus. Cała specyfika takiego kanonicznego przedstawienia, biblijnego to właśnie takie ujęcie z wielu możliwych wybrane i określone osobliwym wyrazem psychologicznym i głównym bohaterem plastycznym z tych z natury a więc kolorem w świetle dnia. Centralna kompozycja z kontrapostem na wzór rozstrzygnięć antycznych daje ta siłę wyrazu przy tkliwości bijącej z oblicza Kobiety. A do tego rodem też z Antyku równoważenie określono większym i mniej intensywnym w stosunku do mniejszego- bardziej narzucającego się. I jak zwykle zamiłowanie do szczegółów daje tę pozostałą postać osobliwości w ponadczasowym ujęciu. Użycie symboli - atrybutów na przykład jabłek leżących na parapecie daje możliwości głębszego czy dalszego odczytu dzieła. Uwznioślenie i sacrum bijące zniego jakby planowo uzupełnia się o wzrok każdego oglądającego z pozycji punktu obserwacji trochę niżej niż siedząca na tronie Madonna z Dzieciątkiem. To też kolejna postać jedności przeciwieństw która tu przyobleka się w boskie i ludzkie, naśladownicze do natury i święte magiczne zarazem.

wtorek, 3 kwietnia 2018

Giotto „Stygmatyzacja Świętego Franciszka” ok. 1300r. 313x163cm,
tempera na desce, Luwr, Paryż 


Giotto „Stygmatyzacja Świętego Franciszka” 

Cóż to za wielka epoka - Średniowiecze. Wielkie miłości i zdrady, wielkie zbrodnie i wielka empatia możnych, wielkie katedry i upadek najbiedniejszych. Epoka którą się Przybyszewski zachwycał jako okresem Wielkiego Ducha zanim się nie rozpił zupełnie do intelektualnego bełkotu. W średniowieczu w malarstwie jeszcze renesansowy geniusz nie rozkwitł razem z perspektywą malarską co na wzór antycznej jedności przeciwieństw realizowala przedstawienia w mimesis i w odrealnionym do boskiego piękna ze sfery przez nas poszukiwanej sakralnej- której popłuczyny w nudnych niedzielnych mszach.
I to właśnie na koniec średniowiecza przypada nowatorstwo malarza Giotto. I jeszcze przed malarstwem olejnym co później się przyoblekło  na ten przykład w maestrię niderlandzkich przedstawień ze skłonnością do szczegółów i grą faktur nie tylko deseniowych ale też prześwitujących wobec litych. I jeszcze przed upadkiem współczesnym malarstwa olejnego do fotografii przypadkowych bo łatwych nie zakomponowanych i do fetyszu performance i instalacji że też nie wspomne o innych jakościach dajmy na to przejawach sztuki efemerycznej, zerowej czy art world.
I dość istotne jest to że w średiowieczu stosowano perspektywę symultaniczną dajmy na to w teatrze gdzie przedstawiano żywoty świętych w scenach czasowych z dużymi odległościami. Tu scenka z dzieciństwa tam czyli tu na scenie z młodzieńczej historii współczucia co to kwitesencja żywota każdego jest, wobec psychopatycznych, diabelskich i miernych.
Ta perspektywa pojawia się w obrazie renesansowym wielkiego niedocenionego van Eycka a dalej w wieku XX  u futurystów ale dla małych interwałów czasowych  jako fazy ruchu na przykład postaci.
Giotto przedstawił we fresku główną scenę z żywota św. Franciszka gdy następuje jego stygmatyzacja i jest ukazana w sposób malarski w tonalnym ugrowo- pomarańczowym zestawie barw i poetycki, czuły zarazem. Przestrzeń potraktowana trochę jeszcze schematycznie na wzór średniowieczny lecz już zamiast hieratycznego tła dającego postać "obiektu na tle" w całości pojawia się gradacja planów. Duża role pełnia tu przedstawienia w perspektywie zbieżnej budowli o pomieszanej skali. Na przykład domek na dole z przodu jest za mały w stosunku do natury. Na dole sceny z życia świętego w małych formatach  ale w jednym ze sceną główną dają to bezcenne przeniesienie w czasie i zarazem postać perspektywy symultanicznej. Sztuki plastyczne stosowały i stosują jeszcze wielkiej różnorodności zabiegi, wyjątkowe i fascynujące ale ustawiające się bardziej po stronie fascynacji niż po stronie zdegenerowanego tylko subiektywizmu i tylko emocjonalności. "Sztuka zbawi świat" jak pisał Dostojewski nie tylko przez bezinteresowność aktu twórczego.