Kontur, lwice i graniceNawiązując zaś do kwestii "postrzegania w ogólności, a konturu w szczególności": http://www.bbc.com/earth/story/20160630-can-you-you-solve-this-visual-puzzle
Ten tu zaprezentowany pucel to jest zagadka p.t. "znajdź borsuka ukrytego wśród zebr".
I teraz: słonie wprawdzie po to mają czerwone oczy, żeby ich nie było widać jak się ukryją w jarzębinie, ale jednakowoż zebry nie po to są pręgowane, żeby ukryć wśród nich borsuka. Zebry są pręgowane dlatego, że mucha tse-tse nie lubi ostrych kontrastów i przejść czarne-białe (ciekawe dlaczego, bajdełej...), a ponadto (a może wręcz "przede wszystkim") dlatego, że lwy* jak polują na zebry to nie polują na zebry jako takie, ale zawsze polują na ZEBRĘ.
JEDNĄ zebrę, TĄ KONKRETNĄ. Tą jedyną, wymarzoną, wy... ehem, sorki - poniosło mnie literacko. Wracamy do adremu.
Ale żeby zapolować na tą jedną, konkretną zebrę, to trzeba ją najpierw WYRÓŹNIĆ, WYODRĘBNIĆ ze stada - żeby ocenić dystans, koordynaty GPS, i inne takie. Oraz to, która wygląda na najsłabszą sztukę - co widać po ruchach (znaczy, kontur...) i po ogólnej cherlawości... konturu, perhaps?
No i tu właśnie.... patrz obrazek.
Kontur jako GRANICA, linia -nawet jeśli "umowna- to jednak oddzielająca jeden obiekt od drugiego. Wyróżniająca, różnicująca, wprowadzająca podział między "drzewo" a "wąż na drzewie".
Rzecz szalenie przydatna dla przetrwania, zarówno dla zebr jak i lwów (choć w zupełnie inny sposób). A jeśli coś jest przydatne dla przetrwania, to przetrwają tylko ci, którzy tą rzecz zauważą i uszanują.
Hmm... "rzecz do przemyślenia", jak mawiał Stirlitz... ;-)
_____
* - zasadniczo, polują LWICE, nie lwy. Lwy tylko uczestniczą w podziale zdobyczy, biorąc dla siebie najlepsze kęski - ale za to ile chcą. I stąd właśnie wzięło się powiedzenie "lwia część".
No a jeśli lwice nie wyróżnią dobrze właściwego konturu i upolują tego nieszczęsnego borsuka, co się między zebrami schował, to normalnie będą miały przesrane po całości. Więc tym bardziej muszą właściwy kontur wyróżnić, CBDO/ QED... ;-)
Na marginesie, i w nawiązaniu do "rzeczy istotnych dla przetrwania": wszyscy mamy taką "skłonność do dymu" - lubimy zapach dumu DRZEWNEGO, zapach wędzonki czy dziegciu - i inne takie. DLaczego, skoro dym zawiera mnóstwo składników rakotwórczych? A może dlatego, że jeśli "drzewiej" stary człowiek umierał w podeszłym wieku lat 49-ciu, to nie miał kiedy się u niego tak naprawdę rak rozwinąć? Ale za to dym, czy też dziegieć, doskonale pomagał zwalczać pasożyty, insekty, infekcje...
Dziś żyjemy dłużej i w bardziej higienicznych warunkach - zatem parazytobójcze właściwości dymu czy bakteriobójcze właściwości dziegciu już nam nie są tak potrzebne do przetrwania jak drzewiej - zaś od benzopirenu wszechobecnego w dymie rak się rozwinie (o! poezją poszedłem!) raczej chyba na pewno.
Ale ewolucyjnie utrwalone odruchy nie chcą nas opuścić - tak samo jak z tym nieszczęsnym "widzeniem konturu" - którego, jak wiadomo, "nie ma"...
Karol Woźniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz