Etykiety
- Galeria autorska (130)
- Galeria jednego dzieła (43)
- Prace studentów i uczniów (124)
- Uporządkowane martwe natury (23)
- Wiedza o kulturze (29)
- Wiedza o sztuce (24)
- Wydarzenia (107)
- Wypowiedzi myślicieli (4)
- Zapiski osobiste (21)
- Zbierkowskie i okoliczne pejzaże (19)
- Życzenia (51)
czwartek, 29 czerwca 2017
poniedziałek, 19 czerwca 2017
Wysoce zindywidualizowane społeczeństwa dobrobytu
Wysoce zindywidualizowane społeczeństwa dobrobytu są
statystycznie samotne i nieszczęśliwe,
mimo bezpieczeństwa socjalnego i obecności trwałej opiekuna- państwa. Nie
traktując wspólnot tych- „tu i teraz”, aktywnych, rzeczywistych, takich bardziej
w krajach ubogich idealistycznie,, nasuwa się pytanie- jak w nich ma się
stłumiony neurotyk, twórczy wrażliwiec, artysta potencjalny, szczery człowiek.
I jak weryfikuje się czyli zmienia na lepsze, typowy mały psychopata wtórny lub
pierwotny. Jakoś te wspólnoty funkcjonują mimo skłonności ludzkiej do pychy i
mimo programowej nie empatycznej- psychopatycznej to i zaburzonego istoty
niektórych. Istoty określającej emocjonalność to i sensy życiowe na podstawie
manipulacji drugiego. Widać konfrontacja cech negatywnych w grupie wspólnotowej
i to tej z założenia szczerej, jest bardziej sensowna i skuteczna niż w samotnym
społeczeństwie rozczłonkowanym w grupach
okazjonalnie ze sobą przebywających, w których rozstrzygnięcia nie następują
dzięki możliwym kłamstwom w cztery oczy.
Tu nakłamać, tam nakłamać i jakoś dalej można realizować instynktowne
satysfakcje z tej pozornej władzy nad światem, często w nocy dygocąc ze strachu
o swój nieprawdziwy obraz- twardziela, wybitnego osobnika, mistrzunia, co to
świetny jest bo np. sernik zrobić umie i w ogóle świetny jest.
W tych wspólnotach człowiek wyjątkowy to i zdolny,
empatyczny, powinien służyć ogółowi. I wtedy dopiero będąc potrzebnym zyskuje
sens droższy od całego materialnego dobrodziejstwa, spełnienie. A wspólnota
pozbawia go dręczącej chronicznej samotności nie wykluczając chwil gdy musi
pobyć sam ze sobą (to bardziej mężczyzna), dając szacunek o jaki trudno w
naszym świecie. W świecie małego dobrobytu, wielu prawd walczących ze sobą a
nie służących tolerancji, szczególnie wybrzuszonej manii wielkości jak w
balonie który zaraz pęknie bo mniej może pomieścić gazu niż mu się wydaje.
Wykluwająca
się z tych wspólnot elitarność grupowa dała by świetnie funkcjonujące
społeczeństwa. Maksimum z minimum.
poniedziałek, 12 czerwca 2017
piątek, 9 czerwca 2017
Samozwańczy guru
Nie omieszkali uczyć ludzi jak mają żyć. Samozwańczy guru, niby pół święci, lamowie przed nirwaną, mistycy przed wejściem do Raju, gdzie z niecierpliwością nań czekają. Rozpychali się zawsze bez opamiętania i skrupułów. Mentalnie w młodzieńczym okresie i to nie przez powrót do źródeł ale raczej z infantylizmu. Nagrzeszyli przez całe życie za paru. A pod jego koniec, już skruszeni czy to z lęku przed nieuchronną ostatecznością, czy większą różnorodnością, i większym przemijaniem niż się wydawało, równocześnie myślą że da się zmieść z duszy i wyrzucić bezpowrotnie przez parę gestów, nawet szczerych zaległe wieloletnie pokłady pychy i braku empatii i szacunku dla całości. To tak jakby zakochanie po rozstaniu, jako uzależnienie i zranienie wyrzucić przez życzenie, terapię a nie obiektywnie z potem wychodzącym przez skórę, długookresowo jak drzewo z korzeniami wykopać a nie tylko ścinając konar.
Są też tacy, którzy do końca życia bezkrytyczni, umierają bez poczucia winy już nawet o refleksji nie wspominając, przykładni ludzie, ale dziwnie bez empatii i tez pełni w manii wielkości. Ich spojrzenia bez tej jedynej czułości dla świata jako całości, a dusze zablokowane przez instynkt, wyolbrzymioną biologiczność tak, że jakakolwiek krytyka spływała po nich od zawsze zyskując powiew dzikiej satysfakcji dorównującej tylko tej, co wynika ze zmanipulowania drugiego, tego otwartego na świat i przez to z możliwością zranienia.
A obok tych niby guru neurotyczni i wrażliwi, empatyczni, często stłumieni emocjonalnie, wierni sobie ale w pozytywnych wartościach. Myślący, artyści, życiowi poeci. Starający się zachować honor i poczucie wyższej siły, ducha. Często z jednej strony zdeklarowani w jakiejś religii, z drugiej zdający sobie z ograniczeń swoich sprawę, chyba przegrywający w bezwzględnym świecie prymitywnych sił agresywnych, pozornych twardzieli.
wtorek, 6 czerwca 2017
Wystawa Thomasa Zitzwitza pt "She Comes in Colours Everywhere" Galeria R+, Szczecin, ASP, wystwa czynna 31.05-14.06 br
Psychodeliczne obrazy przestrzeni abstrakcyjnych w iluzji przestrzeni namalowane osobliwymi farbami dającymi efekt fluorescencji (nowatorskie technologicznie malarstwo)
Projekt plakatu- dr hab Arek Marcinkowski
Subskrybuj:
Posty (Atom)