Atrakcyjność zwyczajnych słuchowisk i seriali
Mój profesor z języka polskiego w liceum, który się rozwijał lepiej ode mnie, ale mu chyba przeszło, na kolejnej lekcji idealistycznej i ideowej a propos współczesności i ponadczasowego z pogardą wypowiedział się o słuchowisku „W Jezioranach” nadawanym w programie Jedynka polskiego radia.
Dzisiaj jest niedziela i wiele lat po tamtej lekcji i na poły paradoksalnie a na poły przypadkowo w tym samym radiu- Jedynce zaczęło się właśnie to samo słuchowisku, ale już w kolejnym odległym trzy tysiącznym i dalej odcinku. Gdyby się zastanowić na temat atrakcyjności tego programu przez lata i wśród ludzi nie zajmujących się wytłumaczeniem naszego losu, sprawami ogólnymi, interpretacją świata, kulturą wyższą a dalej i wśród kobiet i nawet tych zajmujących się tą sztuką wyższą, to jest to niezrozumiałe. Dla pięknoduchów osadzonych we wrażliwości, empatii i filozofii życiowej- taki obraz życia jak w tym słuchowisku, jest nudny i nawet irytujący. A jednak coś w tym słuchowisku musi być i tym bardziej, że z szpitalach a wobec groźnego i w czasie wolnym szczególnie atrakcyjne- oczekiwane z wypiekami na twarzy, przed świetlicą oddziałową z radiem. Coś musi być- mimo tej zwyczajności nie wynikającej z programowego zjawiska w sztuce współczesnej, jako zamiany na miejsce nierealnego- a wynikającej z infantylizmu. Czy to nie polega na tym, że radując się życiem jako takim, osadzeni w zwyczajnych domowych czynnościach życie staje się wręcz euforyczne, gdy ktoś do nas wleci z wizytą? I wtedy plecie się zwyczajne teksty i zajmuje zwyczajnymi zjawiskami- np. wstawieniem wody na herbatę, opowiadaniem o zakupie elektroluksa i sprzętu RTV. Twórcy tego rodzaju sztuki- w postaci słuchowisk, brazylijskich seriali i nawet argentyńskich a o polskich nie wspomnę- chyba o tym wiedzą i dlatego, a przecież nie dla forsy tylko dla sztuki wyższej, twórczości te przejawy realizują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz