poniedziałek, 12 lutego 2018


Kamień i biocenoza

A wracając do intensywności, tej niby siły motorycznej  w zacinającym się systemie albo nawet podlegającym działaniu czasu- ale przemijania razem z cyklicznością, to mój pies się zachowuje jak narkoman. Adrenalinowy na instynkcie walki może i roli w stadzie zbędnej jakoś, bo sprowadzającej się do straszenia bogu ducha winnych  przechodniów udającym się nie wiadomo gdzie, ale w stronę pobliskiej wioski ścieżką urokliwą czy budzenia mnie w najmniej spodziewanym momencie boleśnie z rana czasem o dziesiątej. Przestraszyć i poczuć a potem radość i łagodność. Siła wyższa.
Siła nad którą nie ma on kontroli a nawet nie wie co to kontrola i pewnie nie wyczuwa że robi źle.
Realizuje swoje potrzeby za wszelką cenę, merdając ogonem po ze strofowaniu werbalnym i tym poza, tak na wszelki wypadek manipulująco. I tak się nasze historie dzieją ludzkie- tych bardziej instynktownych, emocjonalnych z przymusem niż transcendentnych- tych co już nie muszą wiele albo niczego i  te historie zwierzęce. Choć zachwycać może spokojny lot ptaków lub wyciszenie wilka siedzącego spokojnie na skraju lasu, to tylko jeden ze stanów systemu i duszy. Hylocenoza. Biocenoza.
Przysłowiowy kamień może przeszkadzać na drodze w materialnej postaci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz