Sprzeczności dokuczliwe
I oby nie sprzeczność, tylko struktura jedności przeciwieństw- w życiu do zniesienia. A poza tym surrealistyczne pokonanie sprzeczności egzystencji mnie za bardzo niestety nie dotyczy. A tych struktur zaprzeczeń tak bardzo dokuczliwych pełno: ktoś się nie zgadza z moimi poglądami które miały być uniwersalne i doprowadzić do wolności i poza zmysłowej duchowości- według antropozoficznego ujęcia. Ktoś mnie uważa za prostaka i głupka mimo tego że rozwinięte myślenie mam intelektualne, świadomość siebie w świecie określoną, a mimo tego że podstawowe pytanie z wielu pozostaje bez odpowiedzi. Na przykład to- po co tu jestem i dlaczego się tak tu męczymy na tym łez padole?
A w tle dzieło Paula Gaugina pt. „Skąd przychodzimy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy”- wybitne i pojawiające się w pamięci jako zarys, a do tego narzucające się subtelnie w wizualności.
Ktoś uważa że może jeszcze empatii nie mam i że nie czuję niczego ze sfery romantyzmu życiowego- zgadzającego się na ból a jednak niechętnie i że jestem tylko zamknięty w sobie – jak to na twórczego i wrażliwego neurotyka przystało. Ktoś mnie nagminnie lekceważy i nie dostrzega traktując jak powietrze- wiadomo wiek robi swoje. Szkoda gadać.
A na końcu znowu sprzeczność. Moja błogosławiona i lekko dokuczliwa prywatność i dom, przestrzeń mało luksusowa pełna książek, albumów ze sztuką. I widok z okna psychoanalitycznie doświadczany. Świat jest piękny i ciągle tu jest- całe szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz