Kurz, poranek i ludzkie drabiny
I przychodzi taki
poranek jak dziś, gdy kurz widać w pokoju, a po raz kolejny
„pozamiatane” i pozałatwiane sprawy istotne, które wobec
ostateczności są bez znaczenia. Ale przecież trzeba się pilnować
ażeby nie pomieszać świata i wytrzymać swój los.
I odchodzi taki
poranek bez żalu ze świadomością drobnego spełnienia, i
zasdności celu w tym „tu i teraz”, a wobec tego co było. A
mechanizm jest i powtarzalny i dotyczy zmian. I nagle stało się to,
że świat był tu zawsze, a ja już nie jestem pierwszej młodości
tylko może trzeciej. Tylu ludzi przez te lata spotkałem, a wszyscy
z drabiną na karku czekają na wejście do Raju
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz