Hans Holbein młodszy "Portret Nicolasa Kratzera" tempera, deska, 83x 67cm, 1528 r. Luwr, Paryż.
Hans Holbein młodszy "Portret Nicolasa Kratzera"
Ten XVI wieczny obraz łączy w jedno wiele cech malarstwa charakterystycznych dla tamtych renesansowych czasów ze specyfiką obszarów w których występowały. Osobliwe ale też ujednolicone rozwiązania.
Niderlandzkie zamiłowanie do szczegółów łączy się w tej pracy z przedstawieniem kolorem. Ale nie stonowanym, tak jak u Halsa na przykład, czy kontrastowym jak u późniejszego Tycjana, tylko z bliskim gradacjom waloru od ciemnej żółci - brązu do żółci jasnej świetlistej i bieli w kontraście z czernią. Szlachetna zwyczajność charakterystyczna dla niderlandzkiego malarstwa która dała pełnię zupełną w malarstwie Rembrandta tu w tym obrazie astronoma- naukowca przy pracy i o wysokim statusie społecznym, dotyczy chwili ni to ponadczasowej jako takiej, ni to poetyckiej zadumy nad światem lub losem. Leżące przyrządy i te na półce czy ścianie tworzą rodzaj teatru rekwizytu. Kontrastująca najbardziej z czernią biel "kólnierzyka" odpowiada na istnienie kartki papieru z zapisanymi zdaniami wiedzy.
To z jednej strony obraz misternie wykonany w technice laserunkowo impastowej i z typowym dla niektórych słynnych obrazów tego wielkiego artysty sposobem przedstawiania portretowanych lekko z boku ale i z bliska, a z drugiej to nie powtarzalne przedstawienie uniwersalne kolejnego wielkiego Mistrza. Tego od słynnego obrazu "Ambasadorowie"
Etykiety
- Galeria autorska (130)
- Galeria jednego dzieła (43)
- Prace studentów i uczniów (124)
- Uporządkowane martwe natury (23)
- Wiedza o kulturze (29)
- Wiedza o sztuce (24)
- Wydarzenia (107)
- Wypowiedzi myślicieli (4)
- Zapiski osobiste (21)
- Zbierkowskie i okoliczne pejzaże (19)
- Życzenia (51)
czwartek, 30 sierpnia 2018
sobota, 25 sierpnia 2018
A może te wzruszenia do łez
A może te wzruszenia do łez, ludzkie, męskie to
tylko z racji wieku wahania testosteronowe typowej postaci w studni
poruszającej się bezsensownie po kręgu słabo oświetlonym.
Postaci tylko czasem zbliżającej się do obluzowanej w ścianie
muru przed niebem cegły, która nie daje jednak widoku idealnego
błękitu przez dziurę.
A jak
wspomnę moje wzruszenia z dzieciństwa i obecną świadomość wagi
wiedzy razem z działaniem nieświadomego odkrytego przez romantyków
to jednak poetyckość i tym razem jawi się jako ponadczasowa,
rozwojowa, samowystarczalna choć nie trwała, ale cykliczna. I może
za bardzo w przeszłości mentalnie się poruszam, a za mało w „tu
i teraz” A przecież oba wyznaczają przyszłość w nadziei co to
obok miłości i wiary trwającymi, są archetypami żywota. Chwilo
co trwasz wiecznie dla przyszłości jesteś.
piątek, 17 sierpnia 2018
I może być zawsze taki dzień jak dziś
I może być zawsze taki dzień jak dziś, gdy od
rana poczuwasz zasadność sensu celu i potencjalną możliwość
wzlotu, wręcz jego skrzydlatość wzbijająca się do nieba.
To nic że nie znasz np. włoskiego a do tego
ledwo rozumiesz o czym w treści jest ten utwór muzyczny z dawnej
wielkiej sfery poważnej na przykład barokowej, hendlowskiej. Na
pewno o wolności i intensywności i wyżej i jeszcze wyżej.
Trafia na
potrzebę poetyckiej sfery sacrum którą nosisz w sobie gdzieś
ukrytą, jak łzy wzruszenia, co od dzieciństwa je masz ukryte acz
męskie.
I mimo
przemijania i tego że wszystko tylko w ruchu i ponoć dusza to
iluzja, darem jest taka postać życia. Żal że tak rzadko się
przeplata, tak mało jest trwała.
Mniej na co
dzień oczywista niż drganie fal ciepłego powietrza w letnim
przejawie uzupełnionym o występowanie wizualne dużych mas zieleni
w leśnym czy łąkowym przy drodze pejzażu. Choć każda chwila
jest ponoć niepowtarzalna, to ta na zwłaszcza i na pewno.Chwila jak to chwila.
niedziela, 12 sierpnia 2018
Chwilo trwaj wiecznie
Wierze w to, że cegła mi na głowę nie spadnie.
I man nadzieję że jak może spadnie to nie będzie bolało. Bo
jak będzie, to nie będę mógł czuć pełnie życia w beztrosce. A
nawet gdybym miał zejść, nie będzie tak że nie będę mógł
pomyśleć i pamiętać no i spostrzegać to, co umiem zanalizować.
Czy może się rozpłynę?
A ponoć
jesteśmy tu przelotem i albo raz i tam dalej, w górę albo w dół,
albo do zakurzonego pokoju odpokutować. Albo wielokrotnie wędrujący
w ciałach do których jesteśmy tak przyzwyczajeni. A jak rozkoszne
jest życie i jakie ukochane.
A jak
daleko do przejścia ciągle, mimo lat ulatujących szybko
I może
ewentualna nagroda jest logiczna czy sens z wędrówką jest
związany? Sens którego nie postrzegamy: powrót do rzeki, do
wymiaru bez iluzji. Tylko Ty i wieczność oraz to co wypracowałeś
na karku. Nareszcie spokój choć na chwilę. Chwilo trwaj wiecznie!
poniedziałek, 6 sierpnia 2018
środa, 1 sierpnia 2018
Willem Claesz Heda "Martwa natura", olej, 1637 r. Luwr, Paryż
Willem Claesz Heda "Martwa natura"
Ten wiek XVII to już była inna epoka . Po barokowy z jednej strony a z drugiej w malarstwie niderlandzkim zwłaszcza szukający w zwyczajności nadzwyczajności, odrealnienia. Sakrum i uduchowienia. Już nie biblijne tematy w scenach rodzajowych ale sceny z życia codziennego choćby jako zestaw sprzętów, przedmiotów które dzięki wizji, widzeniu, sposobie przedstawiania w iluzji przestrzeni i za pomocą systemu perspektywy malarskiej zyskiwały ponadczasowy wymiar. Kadr zatrzymany w chwili, bezruch i światłocieniowy świat jakby ciepłego popołudnia przeminął w tym procesie malowania z natury a nie z wyobraźni, a obraz pozostał na wieki.
Zróżnicowanie kontrastowe światła i cienia, bieli obrusu z ciemną draperią i dalej pionów z poziomami a także faktur prześwitujących z litymi metalicznymi i biologiczności potraw na tacach z geometrią, w tym świecie owali nie są z przypadku. Raczej stanowią istotę zabiegów formalnych dających tę niepowtarzalna wizję ponadczasową i wyrażają piękno świata zastanego i odkrytego przez odpowiedni zestaw i grę na akcentach i kontrastach.
Willem Claesz Heda "Martwa natura"
Ten wiek XVII to już była inna epoka . Po barokowy z jednej strony a z drugiej w malarstwie niderlandzkim zwłaszcza szukający w zwyczajności nadzwyczajności, odrealnienia. Sakrum i uduchowienia. Już nie biblijne tematy w scenach rodzajowych ale sceny z życia codziennego choćby jako zestaw sprzętów, przedmiotów które dzięki wizji, widzeniu, sposobie przedstawiania w iluzji przestrzeni i za pomocą systemu perspektywy malarskiej zyskiwały ponadczasowy wymiar. Kadr zatrzymany w chwili, bezruch i światłocieniowy świat jakby ciepłego popołudnia przeminął w tym procesie malowania z natury a nie z wyobraźni, a obraz pozostał na wieki.
Zróżnicowanie kontrastowe światła i cienia, bieli obrusu z ciemną draperią i dalej pionów z poziomami a także faktur prześwitujących z litymi metalicznymi i biologiczności potraw na tacach z geometrią, w tym świecie owali nie są z przypadku. Raczej stanowią istotę zabiegów formalnych dających tę niepowtarzalna wizję ponadczasową i wyrażają piękno świata zastanego i odkrytego przez odpowiedni zestaw i grę na akcentach i kontrastach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)