"Zatarcie kształtu bryły w otoczeniu", A5, papier, 2016 r.
Etykiety
- Galeria autorska (130)
- Galeria jednego dzieła (43)
- Prace studentów i uczniów (124)
- Uporządkowane martwe natury (23)
- Wiedza o kulturze (29)
- Wiedza o sztuce (24)
- Wydarzenia (107)
- Wypowiedzi myślicieli (4)
- Zapiski osobiste (21)
- Zbierkowskie i okoliczne pejzaże (19)
- Życzenia (51)
niedziela, 31 lipca 2016
piątek, 29 lipca 2016
Pycha ale maksymalna
Pukamy do nieba bram ale nikt jakoś nie otwiera.
Skrobana dużym nożem patelnia stalowa z zaschłych resztek mięsa lub placków ziemniaczanych ale zeszło kilkudniowych i to w ciemnej kuchni, lub skowyt chorych rybitw na wysypisku śmieci opuszczonym lub nawet katatoniczne przebudzenie po latach pacjenta z wyrazem wyrzutu na twarzy są mniej dotkliwe dla duszy niż postać pychy czyli manii wielkości ale w maksymalnej postaci pewnych rzadkich osobników. Absolutnych mistrzów gatunku.
A atmosferą im towarzyszącą jest pycha inteligenta pod postacią kompleksu guru. A powietrzem pycha jako nasz ludzki główny grzech. Mamy na myśli tych chrześcijan, buddystów, czy nie dookreślonych co to nie widzą swoich przerostów ego związanych z próbą duchowego rozwoju, gdy nie dają rady ze sobą na nowej nawet nie ścieżce tylko jej śladzie, a uważają się za Mistrzów. Nie przerobieni. Wmawiający sobie że się już tak krańcowo nacierpieli. Zatopieni ciągle w zmysłowości i grzeszkach, bez trwałości znieczulających emocji branych za wyzwolenie. Ciągnący przez lata a też do ostatniego oddechu farsę. Pewni że po śmierci pójdą do Raju lub rozpłyną się w Absolucie.
Królem tych „rozwijających się” są wmawiający sobie że osiągnęli Nirwanę, Oświecenie czyli boskość, Świętość. Często podbudowani opróżniającą umysł ze „śmieci” medytacyjną (na początku zażywania) mocą alkoholu lub innego narkotyku, lub byciem na samym brzegu rozległej bezkresnej koniecznej praktyki.
Bez wątpliwości. Często osadzeni szczególnie w biologicznej sile. walczący o potwierdzenie swoich paranoicznych przeświadczeń. Obojętność normalnego obserwatora mającego swoje z życiem zmagania biorą za aprobatę i apoteozę.
Pukamy do nieba bram ale nikt jakoś nie otwiera.
Skrobana dużym nożem patelnia stalowa z zaschłych resztek mięsa lub placków ziemniaczanych ale zeszło kilkudniowych i to w ciemnej kuchni, lub skowyt chorych rybitw na wysypisku śmieci opuszczonym lub nawet katatoniczne przebudzenie po latach pacjenta z wyrazem wyrzutu na twarzy są mniej dotkliwe dla duszy niż postać pychy czyli manii wielkości ale w maksymalnej postaci pewnych rzadkich osobników. Absolutnych mistrzów gatunku.
A atmosferą im towarzyszącą jest pycha inteligenta pod postacią kompleksu guru. A powietrzem pycha jako nasz ludzki główny grzech. Mamy na myśli tych chrześcijan, buddystów, czy nie dookreślonych co to nie widzą swoich przerostów ego związanych z próbą duchowego rozwoju, gdy nie dają rady ze sobą na nowej nawet nie ścieżce tylko jej śladzie, a uważają się za Mistrzów. Nie przerobieni. Wmawiający sobie że się już tak krańcowo nacierpieli. Zatopieni ciągle w zmysłowości i grzeszkach, bez trwałości znieczulających emocji branych za wyzwolenie. Ciągnący przez lata a też do ostatniego oddechu farsę. Pewni że po śmierci pójdą do Raju lub rozpłyną się w Absolucie.
Królem tych „rozwijających się” są wmawiający sobie że osiągnęli Nirwanę, Oświecenie czyli boskość, Świętość. Często podbudowani opróżniającą umysł ze „śmieci” medytacyjną (na początku zażywania) mocą alkoholu lub innego narkotyku, lub byciem na samym brzegu rozległej bezkresnej koniecznej praktyki.
Bez wątpliwości. Często osadzeni szczególnie w biologicznej sile. walczący o potwierdzenie swoich paranoicznych przeświadczeń. Obojętność normalnego obserwatora mającego swoje z życiem zmagania biorą za aprobatę i apoteozę.
Pytanie jak można się doprowadzić do takiego zakłamania o sobie, jest jak nie do określenia tylko odczucia wieczność pejzażu pełnego nostalgicznych cieni.
A jak brzmi powiedzenie dalekowschodnich Mędrców co to dopiero po wielu latach wyrzeczeń, medytacji lub kontemplacji i ascezy w duchowym rozwoju osiągnęli wstęp do lub istotę Olśnienia -„Najtrudniej jest zwyciężyć samego siebie”. Klucz do bramy znajdziemy w sobie. Chyba tak.
A jak brzmi powiedzenie dalekowschodnich Mędrców co to dopiero po wielu latach wyrzeczeń, medytacji lub kontemplacji i ascezy w duchowym rozwoju osiągnęli wstęp do lub istotę Olśnienia -„Najtrudniej jest zwyciężyć samego siebie”. Klucz do bramy znajdziemy w sobie. Chyba tak.
poniedziałek, 25 lipca 2016
Odrealnienie w sztuce II
Gdy spojrzysz może w okno, albo przez kolorowy filtr, lub przez inny imaginoskop na otoczenie, to uporządkowany pejzaż będzie rzadki. Gdy z pamięci ogarniesz zeszłe malarstwo i każde dobre a także uwzględnisz wizualne wymiary obecne w naturze- kolor, światło, formę, fakturę, rytm itd. to się okaże że wyłuskasz w tych obrazów głównego bohatera np. światłocień w przedstawieniach u Leonarda, Caravggia, Rembrandta, kolor w świetle u impresjonistów- dziś „zczytanych” ale pobieżnie, kolor u Tycjana i van Gogha, rytm w dziełach op artu itd.
Czy potrafisz stanąć przed ścianą w mono kolorze albo płaszczyzną starych drzwi z warstwami skrobanej farby i się zachwycić? O ile sztuka jest dla Ciebie ważna, czy musisz realizować potrzebę magii i szukania innych światów w wizerunkach madonn, uduchowionych postaci, w wątkach literackich, ideologicznych, rewolucyjnych ? Czy jest coś innego co Cię też przerasta a jednak nęci, a jest wielością i tajemnicą? Jest niedookreślenia?
I jak już nie wiadomo co to jest i po co, to wystarczy sobie uzmysłowić ze sztuka od natury niezależny byt jest z definicji właśnie odrealnieniem, nawet jeśli urealnia czasem do przesady, lub zaskakuje współcześnie okrucieństwem, szokuje. A malować trzeba dla rozwoju.
Przekartkujesz wiele albumów sztuki, obejrzysz wiele ilustracji w necie. Z jednej strony literatura w obrazach przeszłych wielkich dzieł od- renesansowych, z drugiej tylko czysta sztuka, przede wszystkim formalna, i odrzucana przez laika. A z kolejnej rzeczywista przestrzenność odrywająca się od obrazu- iluzji przestrzeni do obiektu, poprzez fakturę przestrzenną rzeczywiście, asamblaż, relief, skrzynkę. A z kolejnej finezja wynikająca z przerobienia plastycznych problemów i zarazem dużo radości z oglądania. Wysoko zorganizowane realizacje.
W muzeum w Brukseli jest pejzaż Goyi tradycyjny- opowieść sama z siebie przez zaistnienie przedmiotów- obiektów, kolorystykę bliską natury, perspektywę malarską w osobliwej postaci. Tam niebo – element najbardziej oddalony w iluzji i w naturze jest pociągnięte szpachtlą- czyli tworzy fakturę rzeczywiście przestrzenną, a zarazem odwracalność maksymalną według położenia.
A poza tym istnieje abstrakcyjność każdej wielkiej sztuki i np. malarstwo materii które jest tylko materią właśnie, ale taką jakiej nie ma i uporządkowaną. A poza tym odwracalność przestrzenności w nie słynnej pracy Malewicza, w tej ostatecznej i uproszczonej postaci. Nirwana widzenia- czarny kwadrat na białym tle. A poza tym wieloznaczność, absurdalność, sprzeczności i jedność przeciwieństw. Kosmos
Gdy spojrzysz może w okno, albo przez kolorowy filtr, lub przez inny imaginoskop na otoczenie, to uporządkowany pejzaż będzie rzadki. Gdy z pamięci ogarniesz zeszłe malarstwo i każde dobre a także uwzględnisz wizualne wymiary obecne w naturze- kolor, światło, formę, fakturę, rytm itd. to się okaże że wyłuskasz w tych obrazów głównego bohatera np. światłocień w przedstawieniach u Leonarda, Caravggia, Rembrandta, kolor w świetle u impresjonistów- dziś „zczytanych” ale pobieżnie, kolor u Tycjana i van Gogha, rytm w dziełach op artu itd.
Czy potrafisz stanąć przed ścianą w mono kolorze albo płaszczyzną starych drzwi z warstwami skrobanej farby i się zachwycić? O ile sztuka jest dla Ciebie ważna, czy musisz realizować potrzebę magii i szukania innych światów w wizerunkach madonn, uduchowionych postaci, w wątkach literackich, ideologicznych, rewolucyjnych ? Czy jest coś innego co Cię też przerasta a jednak nęci, a jest wielością i tajemnicą? Jest niedookreślenia?
I jak już nie wiadomo co to jest i po co, to wystarczy sobie uzmysłowić ze sztuka od natury niezależny byt jest z definicji właśnie odrealnieniem, nawet jeśli urealnia czasem do przesady, lub zaskakuje współcześnie okrucieństwem, szokuje. A malować trzeba dla rozwoju.
Przekartkujesz wiele albumów sztuki, obejrzysz wiele ilustracji w necie. Z jednej strony literatura w obrazach przeszłych wielkich dzieł od- renesansowych, z drugiej tylko czysta sztuka, przede wszystkim formalna, i odrzucana przez laika. A z kolejnej rzeczywista przestrzenność odrywająca się od obrazu- iluzji przestrzeni do obiektu, poprzez fakturę przestrzenną rzeczywiście, asamblaż, relief, skrzynkę. A z kolejnej finezja wynikająca z przerobienia plastycznych problemów i zarazem dużo radości z oglądania. Wysoko zorganizowane realizacje.
W muzeum w Brukseli jest pejzaż Goyi tradycyjny- opowieść sama z siebie przez zaistnienie przedmiotów- obiektów, kolorystykę bliską natury, perspektywę malarską w osobliwej postaci. Tam niebo – element najbardziej oddalony w iluzji i w naturze jest pociągnięte szpachtlą- czyli tworzy fakturę rzeczywiście przestrzenną, a zarazem odwracalność maksymalną według położenia.
A poza tym istnieje abstrakcyjność każdej wielkiej sztuki i np. malarstwo materii które jest tylko materią właśnie, ale taką jakiej nie ma i uporządkowaną. A poza tym odwracalność przestrzenności w nie słynnej pracy Malewicza, w tej ostatecznej i uproszczonej postaci. Nirwana widzenia- czarny kwadrat na białym tle. A poza tym wieloznaczność, absurdalność, sprzeczności i jedność przeciwieństw. Kosmos
piątek, 22 lipca 2016
Odrealnienie w sztuce I
Jak to ta Święta lewitowała w kościele? Jak to możliwe? No normalnie.
Szekspirowskie stwierdzenie „Są na świecie rzeczy które nie śniły się filozofom” i mądre powiedzenie nieznanego życiowego filozofa żyjącego na wsi ale nie przez wewnętrzną emigrację tylko z umiłowania natury „Cuda się zdarzają choć bardzo rzadko” uzupełniają się logicznie i zapowiadają możliwość ciągu niezwykłości często niedostępną. Mówią o dominującej zwykłości. Doceniają też filozofowanie jako życiową postawę.
Gdzie są te wyobrażone i oczekiwane od dzieciństwa cudowne światy? Gdzie się realizuje Odrealnienie jako relacja do naszego bytowania?
Radość życia dorosłego będąca zapowiedzią celu a wystarczającego powodu dla Twórczości to jednak nie to samo co instynkt zabawy dziecka. Jaka jest zatem rola sztuki?
Pod ciemnym niebem mrocznego Kosmosu i wobec nieuchronnego przemijania pomieszaniem jest to nieuświadomione krążenie między Kulturą a Naturą każdego z nas. Między odrealnieniem a tu i teraz. Gradacja w czasie i wartościowanie. Pamięć i przyswajanie wiedzy o zjawiskach. Wiedza, postrzeganie, emocje, intuicja to inne zjawiska między którymi się znajdujemy z podskórnym istnieniem Nieświadomego.
Naturalne narkotyki które mamy w sobie a które nas znieczulają i dają ekscytację, wzmożone przeżywanie świata niestety nie działają trwale i osłabiają okresowo swoje działanie.
Listonosz albo i kominiarz przysłowiowi już w obecnych czasach nowoczesnych i świadomych rzadziej przy sobocie odrywają się choć na chwilę (to przy bio- rytmicznym fatalnym dniu) lub na dłużej od powtarzalności (która ponoć uzależnia), przegranej, zmęczenia za pomocą alkoholu. Czują jednak potrzebę innego świata. Gospodynie domowe łakną chusteczkowych emocji serialowych- o miłości oczywiście. Młodzi poeci, artyści inności wybitnej. Wszyscy prawie przeżywamy chwile nie z tego świata.
Mówiąc o archetypowym obok sakralnego i ponadczasowego odrealnieniu w sztuce nie mamy na myśli tego dragowo- alkoholowego oderwania się od nudy życiowej, czy instynktownych emocji pod które nakłada się zastany banał ucieczek od monotonności które zdarza się czasem każdemu i typowemu zjadaczowi chleba.
Chodzi o odrealnienie w sztuce które jest przede wszystkim źródłem estetycznych przeżyć. mimo możliwości odczucia i pojęcia go również, pośrednio w naturze.
Jak to ta Święta lewitowała w kościele? Jak to możliwe? No normalnie.
Szekspirowskie stwierdzenie „Są na świecie rzeczy które nie śniły się filozofom” i mądre powiedzenie nieznanego życiowego filozofa żyjącego na wsi ale nie przez wewnętrzną emigrację tylko z umiłowania natury „Cuda się zdarzają choć bardzo rzadko” uzupełniają się logicznie i zapowiadają możliwość ciągu niezwykłości często niedostępną. Mówią o dominującej zwykłości. Doceniają też filozofowanie jako życiową postawę.
Gdzie są te wyobrażone i oczekiwane od dzieciństwa cudowne światy? Gdzie się realizuje Odrealnienie jako relacja do naszego bytowania?
Radość życia dorosłego będąca zapowiedzią celu a wystarczającego powodu dla Twórczości to jednak nie to samo co instynkt zabawy dziecka. Jaka jest zatem rola sztuki?
Pod ciemnym niebem mrocznego Kosmosu i wobec nieuchronnego przemijania pomieszaniem jest to nieuświadomione krążenie między Kulturą a Naturą każdego z nas. Między odrealnieniem a tu i teraz. Gradacja w czasie i wartościowanie. Pamięć i przyswajanie wiedzy o zjawiskach. Wiedza, postrzeganie, emocje, intuicja to inne zjawiska między którymi się znajdujemy z podskórnym istnieniem Nieświadomego.
Naturalne narkotyki które mamy w sobie a które nas znieczulają i dają ekscytację, wzmożone przeżywanie świata niestety nie działają trwale i osłabiają okresowo swoje działanie.
Listonosz albo i kominiarz przysłowiowi już w obecnych czasach nowoczesnych i świadomych rzadziej przy sobocie odrywają się choć na chwilę (to przy bio- rytmicznym fatalnym dniu) lub na dłużej od powtarzalności (która ponoć uzależnia), przegranej, zmęczenia za pomocą alkoholu. Czują jednak potrzebę innego świata. Gospodynie domowe łakną chusteczkowych emocji serialowych- o miłości oczywiście. Młodzi poeci, artyści inności wybitnej. Wszyscy prawie przeżywamy chwile nie z tego świata.
Mówiąc o archetypowym obok sakralnego i ponadczasowego odrealnieniu w sztuce nie mamy na myśli tego dragowo- alkoholowego oderwania się od nudy życiowej, czy instynktownych emocji pod które nakłada się zastany banał ucieczek od monotonności które zdarza się czasem każdemu i typowemu zjadaczowi chleba.
Chodzi o odrealnienie w sztuce które jest przede wszystkim źródłem estetycznych przeżyć. mimo możliwości odczucia i pojęcia go również, pośrednio w naturze.
wtorek, 19 lipca 2016
Chaos i celowość
Spoglądanie przez okno wpółotwarte i przy wolnym czasie na pejzaż naturalny to urocze- zwykle niedzielne, wyciszone zjawisko.
Nie trzepot skrzydeł amazońskich kolibrów i to niezależnie od kryzysu ekologicznego ale ruch bezładny gałek ocznych przy postrzeganiu i w towarzystwie pionowej amplitudy- stałej- poruszania się rzęs kobiecych podrasowanych długością za pomocą tuszu podróbki znanej marki jest bliższy obrazu świata-natury będącej chaosem. Obłaskawionej przeżyciami i transcendencją. Góra- dół. Lewo- prawo. Bezwład. A na zewnątrz bezmiar „form”, mało geometrii- wymiary czysto plastyczne (o słuchowych i np. dotykowo-smakowych nie wspomnieć). Barwa, światło, forma, faktura, rytm, ruch i inne. Bogactwo nie do zgłębienia ale do uświadomienia różnorodności świata jako całości. Liść na wietrze? Nie. To ważka albo motyl.
Albo i robale, bakterie, Ameby, Rureczniki? Ohyda. Zwierzęce okrucieństwo- ale tylko dla zaspokojenia głodu. Co innego ludzie.
I do tego odrębne Ja z kosmosem wewnątrz (nie spenetrowanym) i na zewnątrz (nie spenetrowanym).
I gdyby nie te wspaniałe uczucia. Poetyckość, przemijanie, absurd. Coś ponad nami. Niebo. Brama czy ściana z iluzją przestrzeni nieba. Intensywność ale w wachlarzu zjawisk psychicznych. Wrażliwość, empatia, moralność, honor. Sztuka. Miłość? Czym wówczas byśmy byli ?
Spoglądanie przez okno wpółotwarte i przy wolnym czasie na pejzaż naturalny to urocze- zwykle niedzielne, wyciszone zjawisko.
Nie trzepot skrzydeł amazońskich kolibrów i to niezależnie od kryzysu ekologicznego ale ruch bezładny gałek ocznych przy postrzeganiu i w towarzystwie pionowej amplitudy- stałej- poruszania się rzęs kobiecych podrasowanych długością za pomocą tuszu podróbki znanej marki jest bliższy obrazu świata-natury będącej chaosem. Obłaskawionej przeżyciami i transcendencją. Góra- dół. Lewo- prawo. Bezwład. A na zewnątrz bezmiar „form”, mało geometrii- wymiary czysto plastyczne (o słuchowych i np. dotykowo-smakowych nie wspomnieć). Barwa, światło, forma, faktura, rytm, ruch i inne. Bogactwo nie do zgłębienia ale do uświadomienia różnorodności świata jako całości. Liść na wietrze? Nie. To ważka albo motyl.
Albo i robale, bakterie, Ameby, Rureczniki? Ohyda. Zwierzęce okrucieństwo- ale tylko dla zaspokojenia głodu. Co innego ludzie.
I do tego odrębne Ja z kosmosem wewnątrz (nie spenetrowanym) i na zewnątrz (nie spenetrowanym).
I gdyby nie te wspaniałe uczucia. Poetyckość, przemijanie, absurd. Coś ponad nami. Niebo. Brama czy ściana z iluzją przestrzeni nieba. Intensywność ale w wachlarzu zjawisk psychicznych. Wrażliwość, empatia, moralność, honor. Sztuka. Miłość? Czym wówczas byśmy byli ?
piątek, 15 lipca 2016
Dyżurne tematy
Ach to tak. Oczywistym po dłuższym czasie się okazało i to podobnie do sytuacji gdy rozetę na kamienicy secesyjnej w małym lub dużym mieście ale na trasie wędrówek pieszych i przygnębionych lub wyciszonych spostrzegamy na to dajmy po 10 latach i się dziwimy. Ona tu była zawsze?
Oczywistym stało się istnienie dyżurnych tematów w kinowych i telewizyjnych filmach. Odwiecznie, już w czwartym albo piątym pokoleniu. Co tam. Chyba w dziesiątym mieli się mit głównego bohatera (mężczyzny) który jak Feniks z popiołów powstaje i rozwala wszystkich swoich złych wrogów sam będąc albo kryształowo czystym i szlachetnym albo nie do zepsucia przez zły świat. On zostawiony przez żonę co go nie rozumie (?) i już też bez dzieci, w krańcowo krytycznej dennej sytuacji, goniony przez morderców najemnych daje radę. A po drodze ratuje świat z napotkaną przypadkowo pięknością- szlachetną kobietą niosąca wartości. Na końcu czyli „after” zakłada zdejmując z poręczy krzesła swoją skórzaną marynarkę i skromnie odchodzi (z tą szlachetną kobietą).
Kolejne działanie maksymalnego kontrastu i to nie tylko w sztukach plastycznych- dajmy na to w malarstwie. Musi działać i to na archetypach ludzkich zachowań- ale odrealnionych. Z innej bajki, ale prawdopodobnie.
Obecne dyżurne tematy zwykle w tym micie skapane i nim się posługujące już do omdlenia widza wyrobionego, to genetyczne doświadczenia na ludziach (od 15 lat), wykorzystywanie seksualne dzieci (przez wstrętnych zwierzęcych mężczyzn ) i ochrona natury- Matki Ziemi. W międzyczasie śmigają takie osobliwości jak karate Zombi po niemiecku czy kobiety które są silniejsze niż mistrzowie boksu lub podnoszenia ciężarów wagi ciężkiej. Normalka w kulturze masowej którą jesteśmy przesiąknięci jak gąbka wodą do tablicy w czasie deszczu, ale wewnątrz klasy gdzie uczyliśmy się dawno temu mając w domu telewizję czarno- białą. I to z jednym lub dwoma programami, gdzie wieczorami i czasem puszczano arcydzieła filmowe których współcześnie już się nie kręci bo nie ma nowych tematów i możliwości nakręcenia ujęć nowatorskich i genialnych. A były to filmy Felliniego (5 arcydzieł), Bergmana, Kurosawy, Antonioniego, Hercoga, Orsona Wellsa itd.
Jakość przeszła w ilość. Powtórki powtórek. Piętnasta woda po kisielu. Wyczerpanie (nerwowe?). Nowatorski pomysł w kinie akcji. Inny reżyser tworzy wariant. Dalej serial dla dorosłych, dla młodzieży, gra komputerowa, animacja dla dzieci, nalepki i koszulki. Proszek do prania.
Nowego ujęcia według Treści potrzeba nagminnie.
I ta gąbka co nawet nie słyszała o Saharze a jej się wydaje że świat zna i jest taka oryginalna- jakże jest podobna do współczesnego odbiorcy kultury disco polo i brazylijskich seriali.
Ach to tak. Oczywistym po dłuższym czasie się okazało i to podobnie do sytuacji gdy rozetę na kamienicy secesyjnej w małym lub dużym mieście ale na trasie wędrówek pieszych i przygnębionych lub wyciszonych spostrzegamy na to dajmy po 10 latach i się dziwimy. Ona tu była zawsze?
Oczywistym stało się istnienie dyżurnych tematów w kinowych i telewizyjnych filmach. Odwiecznie, już w czwartym albo piątym pokoleniu. Co tam. Chyba w dziesiątym mieli się mit głównego bohatera (mężczyzny) który jak Feniks z popiołów powstaje i rozwala wszystkich swoich złych wrogów sam będąc albo kryształowo czystym i szlachetnym albo nie do zepsucia przez zły świat. On zostawiony przez żonę co go nie rozumie (?) i już też bez dzieci, w krańcowo krytycznej dennej sytuacji, goniony przez morderców najemnych daje radę. A po drodze ratuje świat z napotkaną przypadkowo pięknością- szlachetną kobietą niosąca wartości. Na końcu czyli „after” zakłada zdejmując z poręczy krzesła swoją skórzaną marynarkę i skromnie odchodzi (z tą szlachetną kobietą).
Kolejne działanie maksymalnego kontrastu i to nie tylko w sztukach plastycznych- dajmy na to w malarstwie. Musi działać i to na archetypach ludzkich zachowań- ale odrealnionych. Z innej bajki, ale prawdopodobnie.
Obecne dyżurne tematy zwykle w tym micie skapane i nim się posługujące już do omdlenia widza wyrobionego, to genetyczne doświadczenia na ludziach (od 15 lat), wykorzystywanie seksualne dzieci (przez wstrętnych zwierzęcych mężczyzn ) i ochrona natury- Matki Ziemi. W międzyczasie śmigają takie osobliwości jak karate Zombi po niemiecku czy kobiety które są silniejsze niż mistrzowie boksu lub podnoszenia ciężarów wagi ciężkiej. Normalka w kulturze masowej którą jesteśmy przesiąknięci jak gąbka wodą do tablicy w czasie deszczu, ale wewnątrz klasy gdzie uczyliśmy się dawno temu mając w domu telewizję czarno- białą. I to z jednym lub dwoma programami, gdzie wieczorami i czasem puszczano arcydzieła filmowe których współcześnie już się nie kręci bo nie ma nowych tematów i możliwości nakręcenia ujęć nowatorskich i genialnych. A były to filmy Felliniego (5 arcydzieł), Bergmana, Kurosawy, Antonioniego, Hercoga, Orsona Wellsa itd.
Jakość przeszła w ilość. Powtórki powtórek. Piętnasta woda po kisielu. Wyczerpanie (nerwowe?). Nowatorski pomysł w kinie akcji. Inny reżyser tworzy wariant. Dalej serial dla dorosłych, dla młodzieży, gra komputerowa, animacja dla dzieci, nalepki i koszulki. Proszek do prania.
Nowego ujęcia według Treści potrzeba nagminnie.
I ta gąbka co nawet nie słyszała o Saharze a jej się wydaje że świat zna i jest taka oryginalna- jakże jest podobna do współczesnego odbiorcy kultury disco polo i brazylijskich seriali.
czwartek, 7 lipca 2016
Wielkie Otwarcie
Woleć by może tradycyjne przekonania i zachowania. Ten obecny brak szacunku dla starszego ( i to przy założeniu że nie jest on oczywiście pacjentem w rodzaju: Stalina czy pani N co nie przez brak dzieci jest taką wredną suką) jest oznaką współczesnej niby wolności- tego Wielkiego Otwarcia, nowego wyluzowanego i tolerancyjnego społeczeństwa i oczywiście laickiego. Jakby coś wielkiego nad nami przeszkadzało zachować zasady. Wolność przez ograniczenia. Przejęta przez teoretyków komunizmu od Klasyków koncepcja będąca oznaką programowego determinizmu, nie kłująca w oczy jako zdanie w przewodnikach do nauki filozofii leninowsko- marksistowskiej w czasach, byłych i przez to pięknych bo idealizowanych- ratuje nas. Jądro ciemności to nie mrok ledwo co zakłócony wielokrotnie odbitym blikiem światła układającego się na formach będących bryłą tradycyjnej sakralnej budowli.
Ten współczesny luz. To przechodzenie na Ty z inicjatywy młodych bardzo ze starszymi i o 30 lat nawet- gdy się na spacer razem nie pójdzie czy do kawiarni na galaretkę albo porozmawiać o 1 Maja to nie wyluzowanie i potencjalna możliwość dania czegoś od siebie tylko brak pokory i pycha. Ten brak pytania „Czy można?”. Ten brak zasad i klasy.
A tam za wielką wodą, kiedyś już w latach Komuny w tym dolarowym i wolnościowym bezgranicznie znanym z filmów i opowieści eldorado, edenie, raju, tęsknicy słowiańskiej nie uskutecznionej to jak mimo dużej różnicy wieku ludzie są na Ty- to ze świadomością tego że wtedy nie wszystko wolno, zwłaszcza młodemu i że obowiązki wobec siebie i Świata zostają.
Ta żenująca sytuacja np. w tramwaju gdzie młodzi siedzą i esemesują lub grają w jakieś mało rozwijające gry a starsza emerytka stoi ledwo na nogach. Za wysoka samoocena czy chamówka. Współczesna kultura krawców i kucharzy.
Ta romantyczna aura w miejscach publicznych. Milczenie i pośpiech romantycznego narodu. Czy Lenin przewraca się w grobie z zażenowania?
Woleć by może tradycyjne przekonania i zachowania. Ten obecny brak szacunku dla starszego ( i to przy założeniu że nie jest on oczywiście pacjentem w rodzaju: Stalina czy pani N co nie przez brak dzieci jest taką wredną suką) jest oznaką współczesnej niby wolności- tego Wielkiego Otwarcia, nowego wyluzowanego i tolerancyjnego społeczeństwa i oczywiście laickiego. Jakby coś wielkiego nad nami przeszkadzało zachować zasady. Wolność przez ograniczenia. Przejęta przez teoretyków komunizmu od Klasyków koncepcja będąca oznaką programowego determinizmu, nie kłująca w oczy jako zdanie w przewodnikach do nauki filozofii leninowsko- marksistowskiej w czasach, byłych i przez to pięknych bo idealizowanych- ratuje nas. Jądro ciemności to nie mrok ledwo co zakłócony wielokrotnie odbitym blikiem światła układającego się na formach będących bryłą tradycyjnej sakralnej budowli.
Ten współczesny luz. To przechodzenie na Ty z inicjatywy młodych bardzo ze starszymi i o 30 lat nawet- gdy się na spacer razem nie pójdzie czy do kawiarni na galaretkę albo porozmawiać o 1 Maja to nie wyluzowanie i potencjalna możliwość dania czegoś od siebie tylko brak pokory i pycha. Ten brak pytania „Czy można?”. Ten brak zasad i klasy.
A tam za wielką wodą, kiedyś już w latach Komuny w tym dolarowym i wolnościowym bezgranicznie znanym z filmów i opowieści eldorado, edenie, raju, tęsknicy słowiańskiej nie uskutecznionej to jak mimo dużej różnicy wieku ludzie są na Ty- to ze świadomością tego że wtedy nie wszystko wolno, zwłaszcza młodemu i że obowiązki wobec siebie i Świata zostają.
Ta żenująca sytuacja np. w tramwaju gdzie młodzi siedzą i esemesują lub grają w jakieś mało rozwijające gry a starsza emerytka stoi ledwo na nogach. Za wysoka samoocena czy chamówka. Współczesna kultura krawców i kucharzy.
Ta romantyczna aura w miejscach publicznych. Milczenie i pośpiech romantycznego narodu. Czy Lenin przewraca się w grobie z zażenowania?
wtorek, 5 lipca 2016
Konserwa a konserwatyzm
Konserwa stalinowska to określenie na wyjątkowo tępego i bezwzględnego komunistę lat powojennych i to tych do 80-tych. To okres rozkwitu systemu na wschód i zachód od Łaby a i w świecie się rozwijającego. Zwyczajowo i z reguły dającego w poszczególnych państwach ruinę obywateli, najdotkliwiej szarych ludzi. Dla kwitnących intelektualistów a uczciwych ludzi to był też okres przetrwalnikowy skąpany w poczuciu może absurdu i zaprzeczenia.
Dzisiaj konserwa łagodniejsza, inna. Pytanie czy z tych samych źródeł lewacka, ateistyczna, postępowa i jedynie słuszna czy może prawicowa? Jaka by nie była mało tolerancyjna z Tolerancją na sztandarach. Nowy sposób na życie- to Nowe Wielkie Otwarcie miało i ma spowodować bardziej ludzki humanitarny stosunek człowieka do człowieka. Konsumpcja bezkrytyczna to grunt tego co się naprawdę stało- A stał się współczesny kryzys mentalności.
Jeszcze w latach 90-tych można było pożartować w starym stylu z przysłowiową ekspedientką w sklepie mięsnym i nikt się nie obrażał że się go zaczepia.
Obecnie panująca wszędzie pycha podbita niby wzajemną tolerancją i szacunkiem i może jeszcze twórczym systemem wartości gdzie każdy wie kim jest i jakie są jego możliwości- wieczna ale wykoślawiona i zogniskowana, nakłada się na programową obojętność, udawanie że się nie udaje. Najdotkliwiej czyta się te zachowania na ulicy, w przestrzeniach publicznych. To rodzaj zamknięcia na drugiego człowieka jakby w stalowych puszkach paprykarza szczecińskiego, czy skumbrii w pomidorach lub oleju- przebojach kulinarnych i ,,marketowych,, w latach 70- tych.
Jak konserwa to i Otwieracz. Dziwne. Niektórzy obywatele się otwierają ale tylko wtedy jeżeli się z nimi pożartuje. To dzięki postaciom wyluzowanym, ciągle pełnym radości życia- tej soli ducha razem z empatią i może romantyzmem. Otwieracze. Nie dość że to życiowi Artyści których kosztuje trochę zajmowanie tej szczególnej postawy, to jeszcze muszą się zajmować wyluzowywaniem innych. Słowem prostym ich pełnią życia.
Ci otwierani obywatele to często nie obrażeni: starsi, emeryci pochodzący mentalnie z innych czasów. Z czasów odnajdywania się w przestrzeni międzyludzkiej i rzeczywistej. Otwieranie masy pochłoniętej wyścigiem, zablokowanych już na amen niestety- postaci nabzdyczonych dziwnymi współczesnymi ideologiami gazetowo- telewizyjno- internetowymi i przez to obrazami świata wybiórczymi a modnymi, dalekimi od rzeczywistych nie daje rezultatu pozytywnego. Powoduje agesję, gniew i obrażanie się lub posądzanie o mobbing.
A Andriej Rublow to dawny malarz ikon i główny bohater filmu pt ,,Andriej Rublow” rosyjskiego (radzieckiego?) reżysera Tarkowskiego. W tym filmie Boga a więc i nadzieję odnajdywał na milcząco, w oczach niektórych ludzi spotykanych nie koniecznie w świątyni. Na „ulicy” Te pokazane dzieje to nie były czasy konserw choć żelaza jak najbardziej.
Radości życia- namiastki celu i świadomości dalszej drogi nie wydłubiesz z mentalności zbiorowej jak nożem z radzieckiej stali zawartości kiepskiej konserwy też z radzieckiej stali twardej bardzo jak bardzo wieczna jest mumia Lenina.
Konserwa stalinowska to określenie na wyjątkowo tępego i bezwzględnego komunistę lat powojennych i to tych do 80-tych. To okres rozkwitu systemu na wschód i zachód od Łaby a i w świecie się rozwijającego. Zwyczajowo i z reguły dającego w poszczególnych państwach ruinę obywateli, najdotkliwiej szarych ludzi. Dla kwitnących intelektualistów a uczciwych ludzi to był też okres przetrwalnikowy skąpany w poczuciu może absurdu i zaprzeczenia.
Dzisiaj konserwa łagodniejsza, inna. Pytanie czy z tych samych źródeł lewacka, ateistyczna, postępowa i jedynie słuszna czy może prawicowa? Jaka by nie była mało tolerancyjna z Tolerancją na sztandarach. Nowy sposób na życie- to Nowe Wielkie Otwarcie miało i ma spowodować bardziej ludzki humanitarny stosunek człowieka do człowieka. Konsumpcja bezkrytyczna to grunt tego co się naprawdę stało- A stał się współczesny kryzys mentalności.
Jeszcze w latach 90-tych można było pożartować w starym stylu z przysłowiową ekspedientką w sklepie mięsnym i nikt się nie obrażał że się go zaczepia.
Obecnie panująca wszędzie pycha podbita niby wzajemną tolerancją i szacunkiem i może jeszcze twórczym systemem wartości gdzie każdy wie kim jest i jakie są jego możliwości- wieczna ale wykoślawiona i zogniskowana, nakłada się na programową obojętność, udawanie że się nie udaje. Najdotkliwiej czyta się te zachowania na ulicy, w przestrzeniach publicznych. To rodzaj zamknięcia na drugiego człowieka jakby w stalowych puszkach paprykarza szczecińskiego, czy skumbrii w pomidorach lub oleju- przebojach kulinarnych i ,,marketowych,, w latach 70- tych.
Jak konserwa to i Otwieracz. Dziwne. Niektórzy obywatele się otwierają ale tylko wtedy jeżeli się z nimi pożartuje. To dzięki postaciom wyluzowanym, ciągle pełnym radości życia- tej soli ducha razem z empatią i może romantyzmem. Otwieracze. Nie dość że to życiowi Artyści których kosztuje trochę zajmowanie tej szczególnej postawy, to jeszcze muszą się zajmować wyluzowywaniem innych. Słowem prostym ich pełnią życia.
Ci otwierani obywatele to często nie obrażeni: starsi, emeryci pochodzący mentalnie z innych czasów. Z czasów odnajdywania się w przestrzeni międzyludzkiej i rzeczywistej. Otwieranie masy pochłoniętej wyścigiem, zablokowanych już na amen niestety- postaci nabzdyczonych dziwnymi współczesnymi ideologiami gazetowo- telewizyjno- internetowymi i przez to obrazami świata wybiórczymi a modnymi, dalekimi od rzeczywistych nie daje rezultatu pozytywnego. Powoduje agesję, gniew i obrażanie się lub posądzanie o mobbing.
A Andriej Rublow to dawny malarz ikon i główny bohater filmu pt ,,Andriej Rublow” rosyjskiego (radzieckiego?) reżysera Tarkowskiego. W tym filmie Boga a więc i nadzieję odnajdywał na milcząco, w oczach niektórych ludzi spotykanych nie koniecznie w świątyni. Na „ulicy” Te pokazane dzieje to nie były czasy konserw choć żelaza jak najbardziej.
Radości życia- namiastki celu i świadomości dalszej drogi nie wydłubiesz z mentalności zbiorowej jak nożem z radzieckiej stali zawartości kiepskiej konserwy też z radzieckiej stali twardej bardzo jak bardzo wieczna jest mumia Lenina.
Subskrybuj:
Posty (Atom)