Chaos i celowość
Spoglądanie przez okno wpółotwarte i przy wolnym czasie na pejzaż naturalny to urocze- zwykle niedzielne, wyciszone zjawisko.
Nie trzepot skrzydeł amazońskich kolibrów i to niezależnie od kryzysu ekologicznego ale ruch bezładny gałek ocznych przy postrzeganiu i w towarzystwie pionowej amplitudy- stałej- poruszania się rzęs kobiecych podrasowanych długością za pomocą tuszu podróbki znanej marki jest bliższy obrazu świata-natury będącej chaosem. Obłaskawionej przeżyciami i transcendencją. Góra- dół. Lewo- prawo. Bezwład. A na zewnątrz bezmiar „form”, mało geometrii- wymiary czysto plastyczne (o słuchowych i np. dotykowo-smakowych nie wspomnieć). Barwa, światło, forma, faktura, rytm, ruch i inne. Bogactwo nie do zgłębienia ale do uświadomienia różnorodności świata jako całości. Liść na wietrze? Nie. To ważka albo motyl.
Albo i robale, bakterie, Ameby, Rureczniki? Ohyda. Zwierzęce okrucieństwo- ale tylko dla zaspokojenia głodu. Co innego ludzie.
I do tego odrębne Ja z kosmosem wewnątrz (nie spenetrowanym) i na zewnątrz (nie spenetrowanym).
I gdyby nie te wspaniałe uczucia. Poetyckość, przemijanie, absurd. Coś ponad nami. Niebo. Brama czy ściana z iluzją przestrzeni nieba. Intensywność ale w wachlarzu zjawisk psychicznych. Wrażliwość, empatia, moralność, honor. Sztuka. Miłość? Czym wówczas byśmy byli ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz