Pycha ale maksymalna
Pukamy do nieba bram ale nikt jakoś nie otwiera.
Skrobana dużym nożem patelnia stalowa z zaschłych resztek mięsa lub placków ziemniaczanych ale zeszło kilkudniowych i to w ciemnej kuchni, lub skowyt chorych rybitw na wysypisku śmieci opuszczonym lub nawet katatoniczne przebudzenie po latach pacjenta z wyrazem wyrzutu na twarzy są mniej dotkliwe dla duszy niż postać pychy czyli manii wielkości ale w maksymalnej postaci pewnych rzadkich osobników. Absolutnych mistrzów gatunku.
A atmosferą im towarzyszącą jest pycha inteligenta pod postacią kompleksu guru. A powietrzem pycha jako nasz ludzki główny grzech. Mamy na myśli tych chrześcijan, buddystów, czy nie dookreślonych co to nie widzą swoich przerostów ego związanych z próbą duchowego rozwoju, gdy nie dają rady ze sobą na nowej nawet nie ścieżce tylko jej śladzie, a uważają się za Mistrzów. Nie przerobieni. Wmawiający sobie że się już tak krańcowo nacierpieli. Zatopieni ciągle w zmysłowości i grzeszkach, bez trwałości znieczulających emocji branych za wyzwolenie. Ciągnący przez lata a też do ostatniego oddechu farsę. Pewni że po śmierci pójdą do Raju lub rozpłyną się w Absolucie.
Królem tych „rozwijających się” są wmawiający sobie że osiągnęli Nirwanę, Oświecenie czyli boskość, Świętość. Często podbudowani opróżniającą umysł ze „śmieci” medytacyjną (na początku zażywania) mocą alkoholu lub innego narkotyku, lub byciem na samym brzegu rozległej bezkresnej koniecznej praktyki.
Bez wątpliwości. Często osadzeni szczególnie w biologicznej sile. walczący o potwierdzenie swoich paranoicznych przeświadczeń. Obojętność normalnego obserwatora mającego swoje z życiem zmagania biorą za aprobatę i apoteozę.
Pukamy do nieba bram ale nikt jakoś nie otwiera.
Skrobana dużym nożem patelnia stalowa z zaschłych resztek mięsa lub placków ziemniaczanych ale zeszło kilkudniowych i to w ciemnej kuchni, lub skowyt chorych rybitw na wysypisku śmieci opuszczonym lub nawet katatoniczne przebudzenie po latach pacjenta z wyrazem wyrzutu na twarzy są mniej dotkliwe dla duszy niż postać pychy czyli manii wielkości ale w maksymalnej postaci pewnych rzadkich osobników. Absolutnych mistrzów gatunku.
A atmosferą im towarzyszącą jest pycha inteligenta pod postacią kompleksu guru. A powietrzem pycha jako nasz ludzki główny grzech. Mamy na myśli tych chrześcijan, buddystów, czy nie dookreślonych co to nie widzą swoich przerostów ego związanych z próbą duchowego rozwoju, gdy nie dają rady ze sobą na nowej nawet nie ścieżce tylko jej śladzie, a uważają się za Mistrzów. Nie przerobieni. Wmawiający sobie że się już tak krańcowo nacierpieli. Zatopieni ciągle w zmysłowości i grzeszkach, bez trwałości znieczulających emocji branych za wyzwolenie. Ciągnący przez lata a też do ostatniego oddechu farsę. Pewni że po śmierci pójdą do Raju lub rozpłyną się w Absolucie.
Królem tych „rozwijających się” są wmawiający sobie że osiągnęli Nirwanę, Oświecenie czyli boskość, Świętość. Często podbudowani opróżniającą umysł ze „śmieci” medytacyjną (na początku zażywania) mocą alkoholu lub innego narkotyku, lub byciem na samym brzegu rozległej bezkresnej koniecznej praktyki.
Bez wątpliwości. Często osadzeni szczególnie w biologicznej sile. walczący o potwierdzenie swoich paranoicznych przeświadczeń. Obojętność normalnego obserwatora mającego swoje z życiem zmagania biorą za aprobatę i apoteozę.
Pytanie jak można się doprowadzić do takiego zakłamania o sobie, jest jak nie do określenia tylko odczucia wieczność pejzażu pełnego nostalgicznych cieni.
A jak brzmi powiedzenie dalekowschodnich Mędrców co to dopiero po wielu latach wyrzeczeń, medytacji lub kontemplacji i ascezy w duchowym rozwoju osiągnęli wstęp do lub istotę Olśnienia -„Najtrudniej jest zwyciężyć samego siebie”. Klucz do bramy znajdziemy w sobie. Chyba tak.
A jak brzmi powiedzenie dalekowschodnich Mędrców co to dopiero po wielu latach wyrzeczeń, medytacji lub kontemplacji i ascezy w duchowym rozwoju osiągnęli wstęp do lub istotę Olśnienia -„Najtrudniej jest zwyciężyć samego siebie”. Klucz do bramy znajdziemy w sobie. Chyba tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz