Odwracalność po okręgu
Mieszkam na wsi i jestem przywódcą stada. Okolica jak za czasów króla Popiela. Las głuchy dębowy. A po kolejne- życie toczy się po kole a nawet po kołach i to absurdalnie. Mam psa który uznaje moje przywództwo. Drugi pies (sołtysa Włodka) przychodzi często i uznaje przywództwo moje ale zależność od mojego psa. Razem gonią mojego kota który goni myszy (już nie moje) ale jak mu się chce, nie koniecznie jak jest głodny. Myszki są jakby pokrzywdzone i na końcu zależne od wszystkich. Nawet jak przypadkowo gonią dajmy na to nasiona słonecznika pozostawione na stole na noc i jakimś cudem toczące się po blacie, to i tak są przegrane. Tylko dziwne że czasem zwłaszcza na jesień jak leżę w łóżku i słychać chrobotanie śrutowanego styropianu w poszyciu dachu domku z drewna i to przez jakąś przyszłą mamę mysią to wszystko nagle się odwraca. Ale zjawiska pozostają w miejscu- po okręgu. Wtedy to ja robię się zależny i bezsilny. Bezsilny, bo spać nie mogę, a poza tym jak pomyśleć o szkodach i nadchodzącej zimie to robi się smutno. I tylko wokół Natura niezniszczalna, obojętna i dla zwierząt boska.
Żywot podobno kończy się na początku, a koło czy okrąg dzieje się jak część spirali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz