poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Łapać wiatr”

Nie mówi do siebie „wiej wietrze wiej mocno” z jednej strony i nie myśli równocześnie„łap płatki róż” z drugiej młody małżonek i miłośnik roślin już nawet nie ekolog współczesny, a raczej tylko po biologii. Co mieszka z żoną w małym mieście. Bo wie, że to sprzeczność jest nie do pogodzenia, większa dużo niż marzenia zamieszkania w dużym mieście, bez własnego mieszkania i z możliwością zbieractwa okazów roślinnych rzadkich, co kiedyś w zielnikach umieszczały młode dziewczyny na wydaniu, lub nauczyciele w szkołach na prowincji. Choć panuje nagminnie jedność przeciwieństw- no wiadomo w strukturach sprzeczności- to jednak co stworzy się z tego rodzaju zestawów, to poza naszą wola niejako jest.
I gdy jakiś młody filozof, co myśli że już wszystko pojął i życie ma dla niego ostanie dno zwyczajnego bytowania, a nie na przykład w chorobie jakiejś lub losowym okrucieństwie czy nieszczęściu, upaja się głębią stwierdzenia że „życie jest łapaniem wiatru”- co oznacza brak trwałości poza trwałą ciągle zmianą i zarazem przemijanie przykre, akceptacja tego, czego nie można zmienić jawi się jako ostateczny osąd i zrozumienie istoty.
A jak połączyć potrzebę intensyfikacji emocji, czy potrzebę rozwoju w daną stronę z życzeniami pozytywnych osiągnięć za wszelką cenę, to męska medytacyjność i wyciszenie, razem z racjonalizacją i obiektywizacją jest metodą na przetrwanie i uratowanie siebie. 
A ścieżki żwirowe w Ogrodzie Botanicznym miasta puste obecnie, wobec wirtualności i zakazu zrywania liści w tym miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz